Zaczęło się w Radomiu – czerwiec ’76

Zaczęło się w Radomiu – czerwiec ’76

2017.06.25, niedziela. Plan jest bardzo ambitny – polecieć z banerem nad centrum Radomia. Już sam lot z banerem do najłatwiejszych nie należy, a tu jeszcze nad ścisłym centrum miasta… No ale da się! I da się to zrobić bezpiecznie! Przygotowania do lotu trwały od niedzieli w południe. Ułożenie baneru, dwie próby poderwania, czy wszystko jest prawidłowo ułożone. Następnie zaplanowanie trasy i zgłoszenie planu lotu do PAŻP.

Nad centrum mam być około 17:30, więc start zaplanowałem przed 17-stą, żeby mieć czas na ewentualne poprawki. O 16:00 już wszystko było gotowe, przegląd sprzętu, banera i pora startować. Start z banerem jest dość skomplikowaną operacją. Ponieważ jest on na tyle ciężki, że nie ma możliwości wystartowania z nim, należy go podebrać w locie. W tym celu startuje się tylko z liną z kotwicą, a następnie tą kotwicą podbiera się baner z ziemi, który jest ustawiony na bramce. Ostatnio jeszcze skróciłem liny, żeby baner nie opadał zbyt nisko od motolotni, więc docelowa bramka w którą muszę trafić kotwicą podczas lotu ma szerokość około 2m… Przy turbulencji, która występowała w niedziele zadanie to do łatwych nie należało. Udało się podebrać prawidłowo za pierwszym razem, więc pora na skierowanie się nad Radom. Po drodze płynne nabieranie wysokości z uwagą, aby nie przegrzać silnika. I tak wszedłem w strefę Radomia od północy na wysokości 1500 ft. Szybka, konkretna i rzeczowa wymiana korespondencji z kontrolerem ruchu lotniczego radomskiej strefy i możemy lecieć nad centrum. Tutaj delikatne obniżenie (wszak baner musi być czytelny), ale z zachowaniem dopuszczalnych norm i przepisów. Krążenie nad jednym punktem ma jeszcze jedną zasadniczą wadę – po jakim czasie, od własnych wirów, powietrze jest już tak turbulentne, że lot wymaga sporo energii, skupienia i uwagi. Co prawda miałem ze sobą aparat, ale wtedy już nie było możliwości porobienia zdjęć – najważniejszy był bezpieczny lot. Kilka przelotów, kilka kręgów, kontrola wysokości, czasu i po ponad 20 minutach trzeba wracać. Ponownie płynne nabieranie wysokości i obrzeżami miasta powrót na lotnisko. Najpierw rozpięcie banera i zrzucenie go przed lądowaniem, a później już zwykłe podejście do lądowania. Jeszcze tylko telefon do PAŻP, zamknięcie planu lotu i koniec.

Poniżej film z lotu – od momentu startu, poprzez podebranie banera i lot nad miastem.