Mój pierwszy skok

Mój pierwszy skok

2014.07.06 Historię tego skoku najlepiej zacząć od samego początku… Zawsze jak zrzucałem skoczków spadochronowych z motolotni, obserwując ich swobodne opadanie myślałem – to na prawdę musi być rewelacyjne uczucie. DCIM117GOPRODCIM117GOPROPonieważ jestem podatny na jakąkolwiek formę aktywności lotniczej niczym chrust po suszy na ogień, więc długo się nie zastanawiałem. Telefon i: “a może ja bym skoczył z Wami? Jak będziecie się wybierać na skoki to daj znać”. Przed weekendem dostaję info – skaczemy w Chrcynnie koło Nasielska. Hmmmm piątek latam, więc odpada, na sobotę też jestem już umówiony, więc pozostaje niedziela – o 8 mam być na lotnisku w Chrcynnie. Pobudka o 5 z minutami (sic!), w samochód i gaz. Na lotnisku byłem przed 8:00 i akurat się rozpadało. Szybki rzut okiem na prognozy – ufff rozwieje się. Po paru minutach już byliśmy w ośrodku dopinać formalności. Udało się zapisać na pierwszy wylot – teraz trzeba czekać na pogodę. Ciągle powtarzam, że środowisko lotnicze jest niesamowite – z większością osób widziałem się po raz pierwszy w życiu, a już po paru sekundach rozmawialiśmy jak dobrzy znajomi. Czas do statu wykorzystaliśmy na przeszkolenie i przygotowanie sprzętu. Po parunastu minutach rozległ się dzwonek – mamy 15 minut do startu.

vlcsnap-2014-07-06-16h27m43s82

vlcsnap-2014-07-06-16h17m27s137W moim odczuciu przy jakiekolwiek aktywności lotniczej czas płynie błyskawicznie, więc nawet nie wiem kiedy a już siedzieliśmy w samolocie – Cessna 208. Ahhh ten dźwięk turbośmigłowego samolotu, mógłbym go słuchać cały czas, a tu jest jeszcze prawie 10 razy więcej mocy niż u mnie, więc wznoszenie było błyskawiczne. Jestem raczej przyzwyczajony do latania, aczkolwiek dziwnie się czułem, kiedy to nie ja pilotuję a widok nie mam przed siebie, a jedynie w bocznym okienku. Będąc na już dość znacznej wysokości zadziałało mimowolne myślenie pilota motolotni – no przecież na takiej wysokości, to gaźniki mi zamarzną, ehhh, to nie motolotnia, to Cessna i pilotują ją profesjonaliści, więc jak zaszłaby potrzeba to włączyliby podgrzewacze. Po jakimś czasie osiągnęliśmy docelowy pułap, czyli 4000m – czas skakać.

vlcsnap-2014-07-06-16h29m46s78

vlcsnap-2014-07-06-20h35m20s210

Sam skok jest praktycznie nie do opisania – jest coś naprawdę wręcz mistycznego w swobodnym opadaniu z prędkością 200 km/h, a w przypadku skoków spadochronowych wrażenie jest potęgowane przez fakt, że nie masz ani silnika, ani skrzydła – jesteś tylko Ty i powietrze wokół. Pierwsze wrażenie to szybkość z jaką człowiek się rozpędza i jak mocno czuć tą prędkość. Drugie – czyli wysokość – to takie szybko zbliżające się Google Maps ;) Po prawie 50 sekundach swobodnego opadania byliśmy już na 1300 m wysokości, więc pora otworzyć spadochron. Szybko, ładnie i sprawnie – bez jakiegoś masakrycznego szarpnięcia. Po prostu opadasz i nagle już wolniej. Po pełnym otworzeniu zadziałały znowu instynkty lotnicze i nastąpiło szybkie rozeznanie się w sytuacji przestrzennej nad lotniskiem, czyli “rzut okiem na sześć stron świata”. Pora na złapanie za sterówki i pokręcenie kilku ciasnych zakrętów. Wrażenia rewelacyjne – aczkolwiek dla mnie nie nowość, bo na motolotni też da się robić ciasne zakręty, no ale tu to całkiem inaczej. Za chwilę zbliżenie do strefy lądowania – szybko sprawnie i przyjemnie. Pozostają na pewno miłe wrażenia i…. chęć ponownego skoku, a może nawet wyrobienia licencji? Zobaczymy… Poniżej film nagrany z dwóch kamer.